
Międzynarodowe koncerny, które zapowiadały wycofanie się z rosyjskiego rynku, próbują różnych sposobów, by na ten rynek jednak wrócić albo przynajmniej sprzedać towar, który już jest w sklepach i magazynach. Niby więc ich nie ma, ale jednocześnie są albo będą wkrótce, kiedy tylko uda się dopiąć na ostatni guzik kwestię przejęcia, zmiany sposobu funkcjonowania czy też zmiany znaku towarowego.
- Po inwazji Rosji na Ukrainę rynek rosyjski opuściło kilkaset międzynarodowych firm. Część z nich zamknęła wszystkie sklepy, a część tylko wstrzymała inwestycje lub w inny sposób ograniczyła swoją działalność;
- Koncerny szukają sposobów, jak powrócić na rynek rosyjski, ewentualnie jak ograniczyć straty spowodowane odejściem. Sprzedają udziały, zmieniają logotypy i zasady funkcjonowania;
- Rosjanie usilnie próbują zatrzymać popularne marki w swoim kraju. Aby móc sprowadzać nadal niektóre produkty, zalegalizowali import równoległy;
Firmy szukają wybiegów, które pozwolą im na czerpanie zysków ze sprzedaży, bez jednoczesnego budzenia negatywnych skojarzeń z konkretną marką i bez ryzyka zapowiadanej przez Władimira Putina nacjonalizacji zachodnich spółek. Dotyczy to również firm polskich.
Według portalu polityka.pl „26 dużych marek znów działa w Rosji albo wróci niedługo. Niektóre zmieniły właściciela, inne warunki współpracy z franczyzobiorcami, reszta nigdzie się nie wybierała”. Jednak w rzeczywistości tych „powrotów” będzie o wiele więcej, różnymi drogami.