
Masakra na jarmarku bożonarodzeniowym. 12 osób nie żyje, kilkadziesiąt kolejnych zostało rannych po tym, jak ciężarówka wjechała w tłum osób na bożonarodzeniowym jarmarku w Berlinie. Z informacji wynika, że ciężarówka miała polskie numery rejestracyjne.
"Berliner Zeitung" informuje, że pojazd był kierowany przez uchodźcę - prawdopodobnie Pakistańczyka lub Afgańczyka, który wjechał na jarmark około godziny 20:15 w tłum spacerujących ludzi. Potrącił wielu z nich. Pojazd wpadł na jarmark od strony słynnego Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma. Media donoszą o kilkudziesięciu rannych.
PL Ariel Żurawski, właściciel firmy, do której należała ciężarówka, powiedział w TVN24, że ostatni raz kontaktował się z kierowcą około południa. - Mój scenariusz jest taki, że kierowcy coś zrobili, porwali samochód i zrobili co zrobili. To nie był mój kierowca. Ręczę za niego, to był mój kuzyn - dodał.PL
W ciężarówce, którą dokonano zamachu w Berlinie - było dwóch ludzi, którzy następnie z niej wyskoczyli - podał rzecznik policji. Jednego z nich zatrzymano, drugi został obezwładniony przez policję i straż pożarną.
Polski kierowca nie odbiera od kilku godzin telefonu. Żurawski od czasu informacji o zamachu w Berlinie próbował się do niego bezskutecznie dodzwonic.
- Moja żona mówi, że w kabinie znaleziono ciało. Z tego co mówią, to jest mój kierowca. To mój kuzyn. Proszę wybaczyć. Nie mogę teraz rozmawiać - mówił nam Ariel Żurawski.
Stwierdził także, że ręczy za swojego kierowcę. Dodał, że on nigdy nie był by w stanie zrobić czegoś takiego.
Niemiecka policja potwierdziła nad ranem na Twitterze, że pasażerem ciężarówki był Polak. Jego ciało znaleziono w kabinie samochodu.
PL PORTAL PL
Z.B.