
Listonosz z Solca Kujawskiego, niedaleko Bydgoszczy, miał koronawirusa. Na wszystkich, którzy mieli z nim kontakt padł blady strach. Ten przykład pokazuje, jak niefortunnym pomysłem są wybory korespondencyjne?
Listonosz, tak samo jak wszyscy ludzie pracujący wciąż aktywnie, nie zdalnie oraz pozostający w kontaktach z innymi, ma większe szanse na zakażenie się koronawirusem. Tak też było w przypadku mężczyzny z Solca Kujawskiego, niedaleko Bydgoszczy.
Okazało się, że listonosz miał koronawirusa. W czasie, kiedy kontakt z nim narażał na zakażenie patogenem - roznosił listy. Teraz prawdopodobnie wiele osób, które miały z nim styczność, czeka obowiązkowa kwarantanna.
Przekazaliśmy tę listę służbom sanitarnym, które podejmują decyzję o kwarantannie
- mówi Justyna Siwek, rzeczniczka Poczty Polskiej.
W związku z zaistniałą sytuacją, placówka przy ul. 23 stycznia została zdezynfekowana i jest już ponownie otwarta. Dodatkowo Poczta Polska zapewnia, że posiada adresy osób, które są objęte w Polsce kwarantanną i podjęła w związku z tym odpowiednie kroki.
Wstrzymaliśmy doręczanie listów poleconych i paczek pod te adresy. One są bezpłatnie przechowywane w placówkach pocztowych i zostaną doręczone po zakończeniu okresu izolacji
- dodaje rzeczniczka.
Pracownicy poczty są wyposażeni w niezbędny w czasach pandemii sprzęt. Mają jednorazowe rękawiczki, maseczki i płyny do dezynfekcji. W każdej placówce, w której nie było szyb, zostały zamontowane przesłony szklane lub z pleksi.
Niestety, ta sytuacja dobitnie pokazuje, jak nietrafionym pomysłem są korespondencyjne wybory prezydenckie w maju. W końcu w Poczcie Polskiej również może zawieść czynnik ludzki.
Nie wiadomo, gdzie i od kogo zakaził się chory listonosz. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia.
planeta.pl