
Tenisistka Pen Shuai podczas meczu na Wimbledon Tennis Championships w Londynie, 7 kwietnia 2017 r. / Zdjęcie: AP Photo/Tim Ireland
Znana chińska tenisistka - Peng Shuai - oskarżyła byłego pierwszego wicepremiera Chin - Zhanga Gaoli - o molestowanie seksualne. Zaraz po tym zniknęła. Organizacja kobiecego tenisa (WTA) wyraziła zaniepokojenie tą sytuacją. Ale list napisany rzekomo w jej imieniu wzbudził jeszcze większe podejrzenia.
Informacje zostały ogłoszone przez Insider.
2 listopada 35-letnia Peng Shuai napisała na chińskim portalu społecznościowym Weibo, że - kiedy była młodsza - miała dobrowolny romans z Zhang Gaoli, a w 2017 roku ten dokonał na niej napaści seksualnej.
W tym czasie 75-letni Zhang Gaoli był pierwszym wicepremierem Rady Państwa Chińskiej Republiki Ludowej i członkiem Stałego Komitetu biura politycznego.
„Dlaczego przyszedłeś, znów mnie szukałeś, zabrałeś do swojego domu i zmusiłeś do seksu? Nie mam na to dowodów, bo niemożliwe byłoby dla mnie jakiekolwiek ich zgromadzenie. Później zaprzeczyłeś wszystkiemu”- napisała tenisistka.
Peng Shuai opublikowała długi post, który godzinę później zniknął - pisze The Guardian. Zrzut ekranu publikacji jest obecnie dostępny na What's On Weibo.
Po publikacji tenisistka zniknęła i słuch po niej zaginął. Ponadto hasło wyszukiwania „tenis” zostało zablokowane na Weibo.
Steve Simon - szef i dyrektor generalny WTA - powiedział, że jest zaniepokojony zniknięciem tenisistki i oczekuje, że chiński rząd przeprowadzi uczciwe i przejrzyste śledztwo.
Następnie europejski oddział China Global Television Network opublikował na Twitterze list rzekomo od Peng Shuai, w którym stwierdzono, że oświadczenie WTA zostało opublikowane bez jej zgody, a doniesienia o jej zniknięciu i przemocy seksualnej były nieprawdziwe.
„Nie zniknęłam i nie grozi mi niebezpieczeństwo. Po prostu odpoczywałam w domu, wszystko jest w porządku [...] Jeśli WTA będzie nadal publikować wiadomości o mnie, proszę je zweryfikować u mnie i wydać za moją zgodą” – czytamy w oświadczeniu.
Związek tenisowy nie wierzy jednak w prawdziwość tego listu. Steve Simon powiedział, że wielokrotnie próbował skontaktować się z tenisistką na wiele sposobów, ale bezskutecznie.
„Peng Shuai powinna mieć swobodę mówienia, bez przymusu i zastraszania. Jej zarzuty dotyczące przemocy seksualnej muszą być respektowane i badane z pełną przejrzystością i bez cenzury ” - powiedział Simon.